Elżbieta Sromek | Redaktor Naczelna TNT
Jan Róg | Prezydent Nowodworka w roku 2020
E.S: Zacznijmy od „lżejszych” i przyjemniejszych pytań.
Janku, jak się czujesz w obecnej sytuacji - jesteś przeciwnikiem, czy raczej zwolennikiem lockdownu?
J.R: Uważam, że w tym wypadku ciężko jest określić się jako przeciwnika zdalnej nauki, bo mając świadomość, z czego to wynika, trudno jest się temu sprzeciwiać. Natomiast zupełnie nie jestem fanem. Doceniam nauczycieli, którzy starają się, żeby te lekcje były prowadzone na wysokim poziomie - przyjemnie się w nich uczestniczy. Jednak mam wrażenie, że wynoszę z nich mniej, niż ze stacjonarnych zajęć. Aktualnie moim problemem jest też brak przebywania z ludźmi, które jest przecież bardzo rozwijające. Będąc w szkole, czuję, że robię postępy, teraz to uczucie towarzyszy mi znacznie rzadziej. Mam nadzieję, że niedługo sytuacja będzie na tyle korzystna, że będziemy mogli wrócić.
E.S.: Rozumiem. Ja, właściwie, jestem osobą, która przepada za tym systemem. Aktualna sytuacja jest w pewnym sensie krzywdząca, jednak wydaje mi się, że pokrzepiającym jest fakt, iż możesz się uczyć tego, co lubisz, co Cię pasjonuje. W wywiadzie do zeszłorocznego biuletynu wyborczego podkreślałeś, że jesteś na profilu zgodnym z Twoimi zainteresowaniami (hist.-ang.-wos). Wobec tego, tutaj kolejne moje pytanie, bo nie jest tajemnicą, że obydwoje jesteśmy w klasie maturalnej - z jakich przedmiotów zamierzasz zdawać maturę? Jak Ci idą przygotowania?
J.R: Zwolniły razem z rozpoczęciem zdalnego nauczania. Siedząc w domu często bywa, że jestem mało produktywny pod względem nauki. A jeśli chodzi o rozszerzenia (niektórzy mi mówią, że to samobójstwo), zamierzam zdawać maturę z historii, WOS-u, języka polskiego i angielskiego.
E.S: O wow, 4 rozszerzenia. Podziwiam!
J.R: Jednak to nie jest do końca tak, że na wszystkim skupiam się jednakowo. Jeśli chodzi np. o wspomniany polski, to uważam, że po prostu fajnie go będzie napisać.
E.S.: Właśnie! Przypomniałeś mi, że kiedyś deklarowałeś miłość do tego przedmiotu...
J.R.: Oj tak, bardzo lubię!
E.S.: Mam podobnie, jednak z różnymi skutkami. *śmiech* Co prawda, chociaż lockdown zbytnio Ci nie sprzyja, to, wydaje mi się, że dzięki niemu mamy trochę więcej czasu, który możemy przeznaczyć na interesujące zajęcia, np. czytanie książek. Ja osobiście bardzo przepadam za tym zajęciem, lecz skupmy się na Tobie. Czy masz swoją ulubioną lekturę, jakie książki lubisz czytać?
J.R.: Swego czasu zakochałem się w „Wiedźminie” Andrzeja Sapkowskiego. Co ciekawe, ogólnie lubię grać w gry komputerowe, choć bywa to BARDZO czasochłonne. Może to trochę przykre, ale właśnie w taki sposób zacząłem swoją przygodę z tą serią. Po rozegraniu 3 części „Wiedźmina” postanowiłem, że muszę w końcu sięgnąć po książkę. Czytając, tak się wkręciłem w ten świat, że mam plan przeczytać wszystkie książki ponownie. Później granie było zupełnie innym doświadczeniem.
Mogę śmiało powiedzieć, że jestem fanem Andrzeja Sapkowskiego, Wiedźmina, w ogóle całego tego uniwersum.
Janek, który, za radą Pani prof.Tyliby, postanowił zrobić coś, na co nigdy nie będzie mieć czasu w życiu i nauczyć się grać na ukulele podczas 1 lockdownu
E.S.: Szczerze się przyznam, że nie miałam styczności z pozycjami Sapkowskiego. Literatura fantasy porwała mnie tylko raz, co zabawne - dopiero rok temu. W dzieciństwie nie czytałam jej prawie w ogóle.
J.R: Ja osobiście bardzo polecam twórczość Sapkowskiego.
E.S: Dziękuję, może skorzystam! A teraz chciałam zapytać Cię o kilka rzeczy związanych z Twoją prezydenturą. Sądzę, że ciężko jest łączyć naukę w liceum z dodatkowym zajęciami, tj. zaangażowaniem się w życie społeczne, pasje etc. Jest to, zaiste, szczególnie trudne w sytuacji, gdy obejmuje się tak ważne stanowisko, jak Ty. Czy, gdybyś mógł jeszcze raz podjąć decyzję, wiedząc, że wygrasz, to - czy nie zmieniłbyś decyzji o kandydowaniu?
J.R: Na początku muszę się zgodzić, że faktycznie jest ciężko łączyć ze sobą te dwie role. Dlatego, momentami musiałem odkładać naukę na bok, później nadrabiając zaległości nocami. Absolutnie nie żałuję, że przystąpiłem do kampanii, że podjąłem taką decyzję, ani tego, że udało mi się wygrać. Jedne rzeczy, których żałuje to błędy popełnione zarówno podczas kampanii (te udało się zatuszować zwycięstwem), jak również te z czasów prezydentury. Żałuję, że trafiłem na czas pandemii, kiedy de facto trudno jest cokolwiek zrobić dla uczniów, szkoły.
Gdybym miał podjąć decyzję jeszcze raz, z świadomością wygranej i nie widząc, że ten rok będzie rokiem covidowym to na pewno kandydowałbym. Jednak jeśli chodzi o chodzenie do szkoły, koronawirusa i tak dalej... Myślę, że musiałbym się zastanowić dwa razy.
E.S: Właściwie to aktualna sytuacja sprawiła, że wszelkie działania samorządu zostały dość mocno ograniczone. Mimo tego, Wam - jako SU, udało się m. in. zorganizować ten fantastyczny (muszę tak o nim powiedzieć) Hot16Challenge, którego sama idea była już wspaniała, bo szkolnie zbieraliśmy pieniądze na absolwenta – Maćka. Dodatkowo uczniowie bardzo się w to zaangażowali. Ostatnio opublikowaliście nowy wzór bluz nowodworskich na samorządowym IG. Czym jeszcze mógłbyś się pochwalić, jak prezydent Nowodworka? Z czego jesteś zadowolony?
J.R.: Czym mogę się pochwalić? Hm, to na samym starcie, tutaj, na łamach TNT pochwalę się, że stoliczki z palet, które tak hucznie przedstawiałem, są gotowe. Czekają, aż wrócimy do szkoły. Przykro mi, bo istnieje szansa, że ja na nich przy nie już nie usiądę. Miały pojawić się na dziedzińcu, jak się zrobi ciepło, ale jak pogoda zaczęła dopisywać to zaczęły się zdalne zajęcia. Była opcja, żeby wykonać je w wakacje, ale przecież do końca sierpnia nie byliśmy pewni, czy wrócimy do szkół. Kiedy wróciliśmy do szkoły, zabraliśmy się z zespołem przygotowania, a kiedy miały się pojawić, ogłoszono kolejny lockdown.
Kolejne rzeczy, z których jestem zadowolony to wspomniany przez Ciebie challenge oraz wirtualny Dzień Otwarty, który był nie lada wyzwaniem. Myślę, że to wydarzenie, odbywając się w tradycyjnej formie - w szkole, jest, po pierwsze, znacznie bardziej satysfakcjonujące, a po drugie - po prostu prostsze. Przy okazji, chciałbym podziękować wszystkim zaangażowanym! Zwłaszcza, że współpraca z dyrekcją i gronem pedagogicznym, tak ważna przy podejmowaniu decyzji, była utrudniona. Ostatecznie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z tego, jak wyglądał ten event. *mam wrażenie, że cały czas się zapętlam, ale… prezydenci tak mają, przepraszam* Jako samorząd, braliśmy także udział w panelach dyskusyjnych, ankietach dotyczących bieżących tematów tj. nauczania zdalnego. I oczywiście wrócę jeszcze do Hot16Challenge, tutaj nieskromnie przyznam się, że to był mój pomysł. Skontaktowałem się z Mają Liszkiewicz, potem z Olafem, który nagrał pierwszą szesnastkę, a w międzyczasie z Maćkiem, na którego rehabilitację wspólnie uzbieraliśmy naprawdę dużą sumę pieniędzy. Od startu akcji do jej zakończenia na koncie zbiórki pojawiło się ponad 20 tys. złotych! A na fb samorządu pojawiło się ok. 70 uczniowskich wykonań. Podczas tej zbiórki, każdego dnia, jak kładłem się spać, miałem o kawałek większe serduszko dzięki zaangażowaniu społeczności, odbiorowi i dobru, jakie się działo!
A, jeszcze bluzy! Ja w ogóle nie mam zdolności artystycznych, jeśli chodzi o rysowanie, projektowanie etc *śmiech* NO TOTALNIE NIE. Było to dla mnie, w sumie dla większości osób odpowiedzialnych za projekt, wymagające przedsięwzięcie. Wybór też nie należał do łatwych. Na pewno fajnym jest to, że można je spersonalizować. Mam nadzieję, że te bluzy będą służyć długo i zadowalająco ich nabywcom.
zdjęcia ławeczek na szkolny dziedziniec
ES.: Wszystko to, o czym powiedziałeś brzmi naprawdę dobrze. Cieszę się, że przeprowadzam z Tobą ten wywiad, bo dzięki temu Twój trud (i w ogóle samorządu) może zostać bardziej uwidoczniony. Wszystkie te działania z pewnością przełożyły się na Twoje postrzeganie świata podczas Twojej prezydentury?
JR: Czasem jestem o to pytany i zawsze pierwsza myśl, jaka pojawia się w mojej głowie, to podejście do spraw, które zazwyczaj są bardzo ważne dla ludzi w naszym wieku – musiało mi się, poniekąd zmienić. Zdarzało się niejednokrotnie, że było coś do zrobienia, a ja miałem zaplanowane pójście na imprezę i kilka godzin przed musiałem podjąć decyzję o niepójściu na nią. Później to się samo rozwiązało - mam na myśli kwarantannę. *chwilka przerwy u Janka* Na czym skończyłem? Na imprezach! Poza tym spotkania ze znajomymi bardzo często trzeba było odkładać. Miałem świadomość tego, że tak będzie i nie chcę, żeby to było odbierane jak narzekanie! Nie żałuję tego.
Kolejna rzecz, która się zmieniła, właściwie w dzień rozpoczęcia kampanii przez to, że na szkolnych ścianach widziałem swoją twarz (strasznie dziwne uczucie!), mimo wszystko bardzo cenię sobie prywatność i wydaje mi się, że nie potrzebuję atencji. A to była taka zupełna zmiana! W pewnym momencie wszyscy poznają cię na korytarzu! Przytoczę tutaj historię wprost z nowodworskiego przedpandemijnego korytarza - niedługo przed 1-szym zdalnym nauczaniem podeszło do mnie dwóch chłopaków z 1 klas. Nie znaliśmy się wcześniej, ale po prostu zaczęli rozmowę w stylu „Ej Róg, co tam robicie teraz? Jakie macie plany?”. Strasznie głupio mi było później, bo wszystko to, co im powiedziałem, np. o wystawie prac artystycznych uczniów, okazało się niemożliwym do zrealizowania. Ciekawym doświadczeniem jest to, że ludzie nagle zaczynają na Ciebie zwracać uwagę, wiadomo, bywa też irytujące *śmiech*, ale ja bardzo lubię mieć kontakt z ludźmi.
Jedyne, co mnie tak naprawdę denerwowało to, to, że kiedy kładłem się spać, zdarzało mi się otwierać folder „Inne” [w Messengerze], a w nim wyświetlało mi się ponad 20 wiadomości. Wiedziałem jednak, że następnego dnia równie bardzo nie będzie mi się chciało tego odczytywać i starałem się odpisywać, bo wiedziałem, że dla kogoś są one bardzo ważne. Ostatecznie stwierdzam, że znacznie bardziej lubię kontakt face to face. Ale chwila… Jakie było pytanie, bo chyba odpłynąłem? (Tutaj Janek opowiada jeszcze o zbieraniu podpisów popierających kandydaturę, o rozmowach z nauczycielami i kontaktem z dyrekcją, ale tego już Wam oszczędzimy, jak coś - piszcie do Janka, może odczyta choć z folderu „Inne”)
ES: Dowiedziałam się o Tobie, właśnie, zasadniczej prawdy, mianowicie - jesteś większym gadułą niż ja! Teraz ja się trochę ujawnię z tą cechą. Odnosząc się
do Twojej wypowiedzi - po pierwsze przekonałam się o tym nieszczęsnym folderze… *śmiech* Ostatecznie mam tę przyjemność rozmawiać z Tobą teraz!
JR: Mnie również jest bardzo miło! ES: Dziękuję! Chciałam zapytać o ten cytat „Ej Róg!”, do którego używania zachęcałeś na Instagramie, czy ktoś z tymi słowami na ustach do Ciebie podszedł, czy napisał. Teraz już wiem, że tak. Wobec tego cofnę się po raz kolejny do czasów Twojej kampanii. Jak ją oceniasz? Co byś teraz zmienił?
JR: Teraz będzie trochę filozoficznie… Lepiej usiądźcie, bo to może was powalić z nóg. Człowiek uczy się na błędach. Ja się bardzo dużo nauczyłem przez ten czas kampanii i prezydentury. Wniosek można wyciągnąć samodzielnie. Wiesz co, oczywiście są takie rzeczy, których bym nie zrobił, nie powiedział. Dlatego organizując wybory starałem się przekazać kandydatom, jak faktycznie to wygląda, bo ja trochę nie zdawałem sobie z tego sprawy. Szczególnie jeśli chodzi o wkład emocjonalny. Natomiast w kampanii na pewno zmniejszyłbym liczbę postulatów, bo niektóre były zbyt ciężkie do realizacji. Dużo się nauczyłem przez ten rok, to mnie trochę sprowadziło na ziemię. Zdaję sobie sprawę z tego, że jeżeli coś nie wyszło to każdy uczeń ma pełne prawo podejść i powiedzieć: „Ej Róg, y, no… jakby, nie pykło.”. I się z tym liczę! Nauczyłem się, że współpraca z Polakowskim nie istnieje, bo albo w ogóle nie odpisali na nasze maile, albo osoby pracujące na miejscu przestawały z nami rozmawiać, żeby nic nie obiecywać. To było śmieszne. Były jeszcze rzeczy, które nie zostały zrealizowane przez koronawirusa, np. (niestety!) Święta Wojna z II LO. Cieszę się, że udało się zorganizować chociaż Turniej Noworoczny i pozdrawiam chłopaków odpowiedzialnych za oprawę! Chapeau bas, świetna robota!
Zimna Wojna z VLO, fot. Joanna Maślankiewicz
À apropos jeszcze początku pytania, to mam taką grupkę przyjaciół, która wciąż pisząc, witając się, zwraca się do mnie per „Ej, Róg”!
(Tutaj Jan mówił o kampanii, przygotowaniach do Szopki - wcielił się w prof. Furmanika - i o tym, że jedynym momentem, w tamtych miesiącach, który mógł poświęcić tylko i wyłącznie dla siebie był czas mycia zębów… Janek rozjaśni w prywatnych wiadomościach!) Dodatkowo mieszkałem wtedy w internacie, w którym były określone godziny powrotów, posiłków itd.
Jan jako prof. Furmanik SZOPKA 2019 fot. Florentyna Cieślak ES: Taaak, tak, wiem.
JR: A właśnie! My się przecież spotkaliśmy tam kiedyś! *nostalgiczny moment, wspólne wspominanie tego, co było*
ES. Wracając, niedługo czeka nas zmiana prezydenta oraz SU więc, gdybyś miał dać 3 rady kandydatom oraz ich sztabom, to co by to było? (wywiad przeprowadzany przed zakończeniem kamapanii)
JR: To nie jest proste pytanie. Pierwsza rada - na pewno trzeba na samym początku jasno określić swój sposób postrzegania zarządu samorządu i rozdzielić kompetencje. Druga sprawa to również odnosi się do zarządu SU - należałoby wprowadzić niewiele osób decyzyjnych (szefów sekcji), gdyż uważam, że silniejsza „góra” sprawia, że wszystko jest bardziej zorganizowane. U nas trochę tego brakowało, ale chyba najbardziej odczuwałem to ja. A ja lubię robić wszystko sam, taka „fajna maniera”. Trzecia rzecz - jeśli czujecie, że szkoła to dla Was coś więcej niż tylko instytucja, to nie ma co się bać, można się za to wiele nauczyć, tylko trzeba chcieć i iść do przodu. I na sam początek proponuję spotkanie ze mną, na którym poopowiadam o byciu prezydentem, o doświadczeniach, bo uważam, że to jest ważne. Oferuję wsparcie długodystansowe, może akurat się przyda!
ES: Dziękuję bardzo w imieniu tych, którzy z tych sugestii skorzystają. A teraz nadszedł czas na ostatnie pytanie! Czy deklaracja miłości do Nowodworka wciąż jest aktualna? Czy ta miłość nadal jest niezmącona i równie głęboka, trwała?
JR: Bardzo fajne pytanie, cieszę się, że padło! Myślę, że wystarczyłoby je zadać któremukolwiek z moich przyjaciół, bo to raczej jest pytanie do nich. Podobno ja jestem na punkcie tej szkoły „nienormalny”, przynajmniej oni to tak określają. Ta szkoła poważnie wiele dla mnie znaczy i domyślam się z czego to się bierze - w poprzednich szkołach raczej nie miałem dobrych relacji z klasami, w ogóle nie lubiłem tych placówek. Natomiast Nowodworek stał się dla mnie taki przełomem, dodatkowo przeprowadziłem się do Krakowa i zacząłem, właściwie, nowe życie. Spotkałem cudownych ludzi i to był taki nowy początek dla mnie. Teraz po ponad 2 latach, czuję, że ta szkoła wiele mi dała. ILO to przede wszystkim ludzie.
Ja nie mówię, że to jest niezmącona miłość. Kilka razy z Nowodworkiem „weszliśmy sobie w drogę” i nie przepraszaliśmy za to, więc może to nie jest miłość idealna, ale ja jestem na punkcie tej szkoły, w jakiś sposób, zakręcony i nią oczarowany. To jest, po prostu, ważne miejsce dla mnie na świecie. Choć to była trochę miłość od pierwszego wejrzenia, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. ES: Może nie totalnie, ale Cię rozumiem. Ja dzięki naszemu liceum poznałam wiele wspaniałych osób (jak to wzniośle brzmi!), bez których nie wyobrażam sobie przejścia przez ten etap rozwoju, jakim jest okres nauki w szkole średniej. Właśnie zauważyłam, że moje nagranie na dyktafonie trwa już godzinę *śmiech*. Obszerny materiał! Chyba czas już kończyć naszą rozmowę… JR. Jak to zmieścić do TNT? ES. Oto jest pytanie! Ale, ale: w wersji online da się zmieścić więcej. No i bardzo dobrze się bawiłam. Mam nadzieję, że Ty też i nasi czytelnicy również będą. *śmiech* Klasycznie - dziękuję bardzo za rozmowę!
JR: Ja też bardzo miło spędziłem tę godzinkę. I ta godzina „zrobiła” mi wieczór! Dziękuję również!
Comentários