Nowy rok szkolny to również czas na nową historię, którą możemy zapisać sami na czystej karcie. Wracając do szkoły często mówimy sobie, że w tym roku będziemy się uczyć lepiej, więcej robić dla szkoły, bardziej efektywnie i produktywnie spędzać czas… jednak, żebyśmy byli w stanie odnosić tak wielkie sukcesy powinniśmy przede wszystkim zadbać o siebie! Odpowiednia ilość snu, aktywność fizyczna, zbilansowana, zdrowa dieta oraz odpoczynek - to wszystko znacząco wpływa nie tylko na nasze samopoczucie, ale też na rozwój, siły i chęci do pracy oraz to, jak produktywni jesteśmy i jak efektywne są nasze działania. Warto więc zwrócić na to uwagę i... może coś zmienić? Mam nadzieję, że wywiad, który przeprowadziłam dla Was z Adą Smolicz będzie stanowił wyśmienitą inspirację na nadchodzący rok szkolny oraz, być może, całe życie!
Elżbieta Sromek | TNT: Cześć! Miło mi, że wreszcie się „spotkałyśmy” na tę rozmowę! Na początek chciałabym, żebyś nam się tu, na łamach TNT, przedstawiła!
Ada Smolicz | @upiecz.ona: Mi również miło! A więc - no dobrze. Hmmmm… to jest takie ciężkie! *śmiech*.
Jestem Ada, mam 19 lat. Skończyłam liceum i prowadzę bloga, którego założyłam ok. 2,5 roku temu. Generalnie interesuję się zdrowym stylem życia, jogą i ajurwedą, które od jakiegoś czasu są moją zajawką. Wchodząc w dygresje - w najbliższym czasie chcę podszkolić się z angielskiego, bo niestety nie jest moją mocną stroną *śmiech*. Marzę o wyjeździe do Indii na kurs na nauczyciela jogi! Dlatego, tak jakby, przedłużam sobie szkolny okres i zapisuję się na kurs angielskiego, żebym mogła to marzenie zrealizować.
Jestem pod wrażeniem! Na swoim profilu na Instagramie pokazujesz głównie przygotowane przez Ciebie zdrowe desery. Od jakiegoś czasu są to właściwie wyłącznie przepisy na wegańskie słodycze i właśnie na tym się skupiasz. Jednak teraz, jak opowiadasz o sobie, można zauważyć, że oprócz zdrowego jedzenia są też inne rzeczy (jak wspomniana joga), których wykonywanie ma ten sam cel - bycie zdrowym.
Tak, to prawda. Mogę powiedzieć, że przeszłam taką drogę, bo moje początkowe przepisy, to takie zdrowe, wysokobiałkowe, niskokaloryczne desery na bazie twarogów, jogurtów (np. zdrowe ciasta imitujące popularne słodycze, które można dostać w każdym sklepie), łatwe do wprowadzenia jako posiłek do diety. I na początku tworzenie takich właśnie przepisów sprawiało mi dużą przyjemność. Z czasem to się zmieniło i aktualnie tworzę bardziej odżywcze, roślinne przepisy, w których pojawiają się różne orzechy, kokos, płatki owsiane i kasze. Myślę, że ta zmiana nastąpiła u mnie, bo zmienił się mój styl życia. Zakładając bloga byłam wegetarianką, teraz jestem weganką, ale to nastąpiło nie tylko przez mój własny, świadomy wybór, ale też przez nietolerancje pokarmowe, które sprawiły, że musiałam zrezygnować z nabiału, jajek, aktualnie nie mogę jeść też orzechów… Ale przepisy wciąż tworzę!
Z tym też jest dosyć zabawnie, bo teraz robię wszystkie przepisy bez próbowania ich, dlatego, że na razie po prostu nie mogę!
Wow! Ależ mnie teraz zaskoczyłaś!
Tak, wszyscy się dziwią! To dlatego, że mam dość duże problemy zdrowotne związane właśnie z tymi nietolerancjami i alergiami pokarmowymi, ale z drugiej strony mam już po prostu proporcje w głowie. To działa na takiej zasadzie, że z reguły wiem, co może wyjść z danego połączenia składników. Proces twórczy jest trochę śmieszny, bo jak robię np. krem do ciasta, to biegam po domu z łyżkami i proszę domowników o spróbowanie i ocenę, czy jest odpowiednio słodkie, czy smaki grają, więc tak naprawdę nie ja decyduję o tym, jak smakują tworzone przeze mnie desery, tylko moi bliscy. Brzmi to zaskakująco, ale serio nie jest to aż takie trudne. Czasem moi znajomi proszą mnie o zrobienie ciasta na przyjęcie i wtedy mówię, że oczywiście zrobię, ale nie będę próbować, więc będzie „na czuja” *śmiech*. A potem wszyscy się dziwią jakim cudem to w ogóle powstało i w jaki sposób to wszystko wychodzi takie dobre! A zatem radzę sobie z przeszkodami, które mnie spotykają, chociaż na początku wydawało mi się, że przez te jedzeniowe ograniczenia będę musiała zrezygnować i z pieczenia, i z bloga. To mnie chwilowo podłamało, bo myślałam, że już więcej nie będę w stanie zajmować się tymi rzeczami. Ale – jak widać - tak się nie stało, bo jakoś nie potrafiłam bez tego żyć - ciągle muszę coś testować! Jak tylko wchodzę do kuchni, to pojawiają się w mojej głowie pomysły na coś nowego, żeby przetestować jakąś nową strukturę, nowy krem, czy to, co zrobię będzie dobre. I właśnie przez to, że zawsze mam tyle pomysłów i chęci do próbowania, to jestem jednocześnie bardzo ciekawa tego, co wyjdzie. Dla mnie to jest taka codzienna podróż w kuchni. Niesamowita możliwość łączenia różnych składników i patrzenia na efekt, który zaskoczy, zasmakuje. To mnie tak interesuje, że czasem po prostu stoję pod lodówką czekając, aż to, co do niej włożyłam się zetnie i czy efekt końcowy jest dobry… Teraz to już nie wiem, jakie było początkowe pytanie *śmiech*.
Właściwie to, ja też nie pamiętam, ale naprowadziłaś mnie na kilka kolejnych pytań, więc postaram się zadać je tak, żeby przy okazji nie zapomnieć o innych *śmiech*. Muszę powiedzieć, że dla mnie też jest to fascynujące, że tworzysz przepisy i nie degustujesz tego, co przygotowałaś. A już w ogóle to, że, jak to ujęłaś, masz proporcje w głowie…
Sama się na tym kiedyś złapałam! Generalnie nie pamięta się gramatur, ale moje przepisy na bazy np. kruche czy biszkoptowe, są proste i uniwersalne, więc bez problemu można do nich dodawać składniki typu kakao czy marchewka i przez to powstają różne wariacje. Ogólnie, mam w głowie taki zarys ile czego dać, żeby ciasto się udało, a i samo gotowanie jest o wiele sprawniejsze po tych kilku latach. Teraz nie muszę już przeglądać swoich przepiśników - otwieram lodówkę, wyciągam to, co potrzebne, zabieram się do pracy i biszkopt gotowy! Czuję się znacznie bardziej zorganizowana i mam też swoje wypracowane schematy.
Myślę, że adekwatne tutaj może być powiedzonko „praktyka czyni mistrza”. Á propos wegańskich przepisów: kiedyś spotkałam się z opinią, że wegańskie wypieki smakują jak tektura…
A: *śmiech*
…I chociaż trochę mnie to zadziwiło, to jednak według mnie pieczenie wegańskich słodyczy nie należy do najłatwiejszych.
Moim zdaniem wegańskie są o wiele łatwiejsze w przygotowaniu, bo nie ma jajek. A jeśli w cieście nie ma jajek, to w sumie nie widzę powodów, żeby to się nie udało. Wszystko zależy od przepisu i tego, czy proporcje są odpowiednie. Zrobienie wegańskiego biszkopta to po prostu wymieszanie składników. Nie ma nic prostszego! Tymczasem w niewegańskim biszkopcie musimy ubić białka, dodawać żółtka i inne składniki - jak zrobisz to w złej kolejności to może Ci nic nie wyjść, podobnie, jeżeli otworzysz piekarnik w trakcie pieczenia, to ciasto może opaść. Same problemy, zupełnie odwrotnie od wersji wegańskiej! Ale można na to spojrzeć jeszcze z innej strony, ponieważ aquafaba (woda po gotowaniu ciecierzycy), która jest ważnym składnikiem wielu przepisów bywa dość trudna w użyciu - trzeba wiedzieć jaką aquafabę wybrać, nie każda się nadaje, bo może się słabo ubijać albo po prostu sprawiać kłopot, dlatego, że wiele przepisów z Internetu na bazie tego składnika jest po prostu słabych… Sporą część z nich testowałam z ciekawości i przyznam, niewiele mi wyszło. Sądzę, że to wina niedokładnych instrukcji. Ja przede wszystkim piszę, jaką ciasto powinno mieć konsystencję, bo mąki, piekarniki itd. się od siebie różnią.
Podsumowując - jeżeli wybierze się dobry przepis, to wegańskie cukiernictwo jest naprawdę proste.
Właśnie! U Ciebie na blogu i instagramie bardzo często widzę różne instrukcje i porady, dodatkowo często odpowiadasz na pytania w komentarzach, więc gdyby ktoś miał jakiś problem to zawsze może szukać u Ciebie pomocy i to jest fajne.
Jeśli chodzi o te komentarze to ich jest niewiele! Do mnie bardzo dużo osób pisze w wiadomości prywatnej, często wysyłają nagrania głosowe, co mają zrobić i ja wtedy, oczywiście, nagrywam im wiadomość z odpowiedzią *śmiech*. Czasem dostaję też filmiki, jaką coś ma konsystencję etc. Dla mnie to jest ciekawe, bo uczę się rozumowania moich odbiorców, wiem, jakie robią błędy i w jaki sposób powinnam doprecyzować przepis. Ja zawsze służę pomocą, bo wiem, że nieudane ciasto to jest najgorsze, co może być!
Faktycznie, też tego nie lubię, bo miało być tak pysznie… A czy uważasz, że nawet dla osób, które raczej nie czują się pewnie w kuchni lub dopiero zaczynają przygodę z wegańskim cukiernictwem jest jakaś szansa?
Tak, zdecydowanie! I wtedy szczególnie polecam ciasta bez pieczenia. Mam też taką teorię, że dużo zależy od naszego nastawienia. I rozmawiając z innymi utwierdziłam się w przekonaniu, że jak pieczemy ciasto w złości, zestresowani, zniechęceni to przelewamy te emocje na ciasto i bardzo często, nawet mi, w takich momentach to ciasto nie wychodzi. Dlatego polecam te ciasta bez pieczenia, które bazują na daktylach, orzechach, więc naprawdę ciężko jest coś zepsuć! Albo desery w słoiczkach, bo tam nic się nie rozleje, nie rozpadnie *śmiech*. Szukajcie fajnych przepisów!
Odnośnie przepisów - chciałbym jeszcze wrócić do Twojego blog i momentu jego założenia, czyli, jak powiedziałaś 2,5 roku temu. Od tego czasu zgromadziłaś już sporą liczbę obserwujących i wykonujących Twoje przepisy. Spodziewałaś się tego?
Mój brat projektuje strony internetowe, jest informatykiem i to on zrobił dla mnie tego bloga. Chociaż trochę to odwlekał, bo myślał, że to taki pomysł na chwilę i znudzi mi się tak szybko, jak się pojawił, ale go przekonałam. Dzięki temu mogłam już wrzucać moje przepisy i zdjęcia. Nazwę wymyślił mój tata, który przyszedł z odsieczą, kiedy zupełnie nie miałam pomysłu, jak nazwać tego bloga. Szczerze, nikt się nie spodziewał, że aż ta strona mnie aż tak pochłonie i będę na niej publikować do teraz.
Po roku prowadzenia tego bloga byłam w Pałacu Kultury ze swoimi słodyczami na wegańskim festiwalu i to był dla mnie naprawdę przełomowy moment, niedługo potem wydałam swojego ebooka z ogromnym sukcesem. Wciąż w to nie wierzę! Aktualnie piszę kolejny i czuję, że się spełniam. I jestem bardzo wdzięczna losowi za to, gdzie jestem.
To brzmi bardzo ciekawe - zaczęło się od założenia bloga, tak po prostu, a doprowadziło do takiego rozwoju. Skoro założyłaś kulinarnego bloga to musi znaczyć, że spędzanie czasu na przygotowywaniu wypieków towarzyszyło Ci wcześniej. Kiedy pieczenie stało się Twoją pasją? Było tak, jak z blogiem, że w pewnym momencie postanowiłaś upiec ciasto i tak Ci się spodobało, że zaangażowałaś się w to całkowicie? Czy to był dłuższy proces?
Jak byłam mała, często robiłam ciasteczka, babeczki i inne z saszetek. Uwielbiałam to robić! Nie dość, że szybko, to jeszcze smacznie! A piekłam je nie dla samego procesu tworzenia, tylko dlatego, że po prostu kocham słodycze, jak zresztą cała moja rodzina. Z biegiem czasu zaczęłam piec jakieś ciasta z babcią - szarlotki, serniki. Później zaczęłam się zdrowiej odżywiać, w związku z czym w mojej kuchni wciąż powstawały szarlotki, czy serniczki, ale już bez cukru. Robiłam tych słodyczy mnóstwo i w pewnym momencie zorientowałam się, że z nikim się nimi nie dzielę. I właśnie w takim celu potrzebowałam bloga!
Podziwiam, bo ja też uwielbiam słodycze, ale chociaż cieszy mnie robienie ich samodzielnie, to jednak nie zawsze mi się chce, a wobec tego - dosyć często zajadam się batonikami, czy ciasteczkami ze sklepu. Nie jestem też na poziomie wegetarianizmu, nie mówiąc już o weganizmie. I szczerze, trochę się tego boję, tak, jak, myślę, dość duża liczba osób, które mierzą się z myślą o rezygnacji z produktów odzwierzęcych. Wiadomo, że teraz właściwie w każdej Biedronce można znaleźć wegańskie szynki, tofu, sery bez mleka. I te produkty naprawdę stają się coraz bardziej powszechne, a kilka lat temu były znacznie mniej dostępne, popularne. Wchodząc w ten temat - chciałabym zapytać, w jaki sposób lub jakimi słowami zachęciłabyś, czy przekonała kogoś do zmiany sposobu odżywania?
Nie jestem skłonna przekonywać, bo to od nas personalnie zależy w jakim momencie i czy w ogóle będziemy na to gotowi. Jestem chętna do dyskusji na ten temat, bo, moim zdaniem, zmiana diety na roślinną to same plusy! A najważniejsze z nich to, to, że jest to znacznie bardziej ekologiczne. Nie jestem specjalistką, więc nie chcę się wymądrzać, ale powszechnie wiadomo, że produkcja mięsa, szczególnie czerwonego jest bardzo szkodliwa dla planety. Z drugiej strony - etyka. Nie będę w to wchodzić, bo myślę, że każdy ma świadomość, że jedząc mięso, je martwe zwierzę. Decyzja powinna być indywidualna, a w moim przypadku weganizm to jest taka… głębsza potrzeba. Aktualnie źle bym się ze sobą czuła jedząc mięso, jednocześnie wiem, że nie każdy tak ma. Jeśli ja będę kogoś na siłę przekonywać do wyeliminowania mięsa z diety to i ja, i ta osoba, będziemy się męczyć i nie ma to sensu. Jednocześnie jestem zdania, że można innym przybliżać ten styl żywienia za pomocą np. przepisów! Pokazywać, że takie dania mogą być pyszne, odżywcze i świetne, jeśli chodzi o wartość dla naszego zdrowia. Testowałam ten sposób, bo mój brat jest totalnie tzw. „mięsożercą”, ale uwielbia ze mną gotować. Kiedy proponuje zrobienie czegoś smacznego na obiad to on jest pierwszy, żeby mi pomóc. Razem gotujemy z różnych przepisów i ebooków od niesamowitych, instagramowych twórców i twórczyń. Moim zdaniem ważne jest to pokazanie, że kuchnia roślinna może naprawdę smaczna, dodatkowo pobudza kreatywność i kubki smakowe, a składa się głównie z warzyw i owoców, które mają świetny wpływ na nas. Żeby powiedzieć, że dieta roślinna jest niesmaczna to naprawdę trzeba się uprzeć!
Myślę, że teraz bardzo dużo dobrego na temat weganizmu i wegetarianizmu możemy znaleźć w sieci. Jeśli ktoś spędza czas na Instagramie to nie będzie dla niego problem znalezienie inspiracji na roślinne posiłki czy osób, które się dzielą wiedzą na temat takiego sposobu żywienia.
Zgadza się. W internecie jest mnóstwo inspiracji i, moim zdaniem, wystarczy chcieć je odszukać!
Myślę, że to doskonała sentencja na zakończenie naszego wywiadu. Dziękuję Ci bardzo za rozmowę!
Dziękuję również!
wywiad został przeprowadzony w czerwcu b.r.
TOP 7 twórców instagramowych, którzy dzielą się przepisami na wegańskie i wegetariańskie dania:
Ada Smolicz @upiecz.ona [https://www.instagram.com/upiecz.ona/] - bohaterka tego wywiadu, dzieli się wiedzą z zakresu pieczenia, publikuje przepisy na przepyszne, wegańskie desery, a na jej blogu można odnaleźć też przepisy na zdrowsze wersje popularnych słodyczy. Warto zaobserwować i korzystać! link do bloga: http://www.upieczona.pl
Michał Korkosz @rozkoszny [lhttps://www.instagram.com/rozkoszny/] - prowadzi konto na instagramie oraz bloga, gdzie zamieszcza przepisy na wegetariańskie i wegańskie dania okraszając je niesamowitymi zdjęciami i opisami, niedawno wydał także przepiękną książkę z autorskimi przepisami. link do bloga: https://www.rozkoszny.pl
Julita Romaniuk @biedanizm [https://www.instagram.com/biedanizm/] - jak sama nazwa wskazuje, Julita udowadnia, że weganizm może być naprawdę niedrogi! Regularnie zamieszcza na swoim koncie przeceny na wegańskie produkty i testuje je przed kamerą. Wokół siebie zgromadziła fajną społeczność, zauroczoną jej lekkim piórem i poczuciem humoru. Niedawno wydała biedańskiego ebooka.
Jan German @vegjanek [https://www.instagram.com/vegjanek/] - tutaj zaskoczę Was na 100%! Profil ten jest prowadzony przez nauczyciela greki i łaciny w Nowodworku! Pan Profesor chcąc zachęcić innych do zdrowszego jedzenia zaczął publikować na instagramie swoje ulubione dania (różnych kulinarnych twórców) w jego wykonaniu, dzięki temu na jego profilu możecie odszukać inspiracji.
Irena Owsiak @healthyomnomnom [https://www.instagram.com/healthyomnomnom/] - dzieli się pomysłami na szybkie oraz proste, wegańskie oraz wegetariańskie dania, do których będziesz potrzebować podstawowych, łatwo dostępnych składników. W tworzonych przez nią jadłospisach przekazuje swoją wiedzę na temat meal-prepowania (przygotowywania jedzenia na zapas i odpowiedniego przechowywania go) oraz docenianych sposobów na zdrowe, pożywne i odżywcze posiłki link to kanału na YouTube: https://www.youtube.com/c/HealthyOmnomnom
Marta Dymek @jadlonomia [https://www.instagram.com/jadlonomia/] - myślę, że autorka bloga i instagrama @jadlonomia jest już wręcz legendą polskiej, wegańskiej kuchni. W sieci dzieli się swoimi przepisami (jest ich mnóstwo!), wydała także bestsellerową książkę „Jadłonomia po polsku” link do bloga: https://www.jadlonomia.com
Ida Piątkowska @idainhappyland [https://www.instagram.com/idainhappyland/]- na swoim koncie instagramowym zamieszcza nie tylko pomysły na proste, roślinne posiłki, ale także dzieli się swoim studenckim życiem, wiedzą psychologiczną oraz momentami z podróży.
Comments