Zimna Wojna – Turniej Noworoczny z V LO – jest tradycją, która niezmiennie budzi w społeczności nowodworskiej emocje i poruszenie. Niestety musiały minąć dwa lata, nim zawodnicy obu szkół mogli ponownie stanąć na deskach boiska – powrót do odwiecznej rywalizacji w 2023 roku stał się wielkim wydarzeniem.
Pierwsze koty za płoty
Na hali kłębił się tłum ludzi, trybuny mieniły się bordo i granatem, skąpane w świetle reflektorów. Powietrze drżące od gwaru rozmów zostało przecięte wyciem bębna i skandowanymi hasłami – rozpoczął się pierwszy mecz.
Spotkanie rozpoczęło się od występu koszykarek i z bólem serca muszę przyznać, że była to jednostronna bitwa. Mimo że uczennice z naszej szkoły, gorąco dopingowane, starały się dorównać przeciwniczkom, poziom naszych rywalek był bardzo wysoki, przewaga niemal miażdżąca. Na boisku lśniła zwłaszcza pani kapitan V LO – mecz zakończył się zwycięstwem jej drużyny w trzeciej kwarcie wynikiem 7:15.
Niespokojne oddechy rozgrzewały ducha, pierwszy zawód zachęcał do dalszej walki. Przyszedł czas na rewanż – drużyna koszykówki męskiej, na czele z kapitanem, Wiktorem Sułkowskim spod numeru 8, w błyskawicznym tempie zdobyła znaczące prowadzenie i utrzymała je do końca rozgrywki. Wygrana z imponującym wynikiem 24:13 w drugiej kwarcie została nagrodzona hucznymi owacjami i zapierającymi dech w piersiach występami cheerlederek z obu liceów (chociaż z wielu rozmów wynika, że i tę konkurencję wygrali uczniowie Nowodworka).
Ponad siatką
Druga część spotkania rozpoczęła się meczem męskiej siatkówki, podczas którego obie szkoły dumnie prezentowały biało-niebieskie barwy Jedynki. Mimo tego dodatkowego wsparcia, mecz zakończył się zwycięstwem V LO. Kiedy gorączkowe emocje opadły i udało nam się zagłuszyć jednostajny skowyt “veni, vidi, vici”, na boisko wbiegła reprezentacja ostatnich drużyn – siatkarek.
Ostatnie starcie było bardzo wyrównane. Dziewczęta w biało-niebieskich barwach początkowo wyszły na prowadzenie, między innymi ze względu na amatorskie błędy drużyny przeciwnej. Uczennice z V LO nie zamierzały się jednak poddać i żadna ze szkół nie była w stanie zdobyć przewagi – a Nowodworczankom w ostatnich chwilach przeciągającej się gry podwinęła się noga. Ostatnie sekundy, piłka setowa, na kilka chwil rozhulana, kipiąca sala wstrzymała oddech; głuchy odgłos uderzenia o siatkę. Chyba nikt z uczniów naszej szkoły nie spodziewał się takiego wyniku.
Chwila refleksji
O opinię na temat minionego meczu – i kulisy gry w szkole – zapytałam jedną z zawodniczek, Patrycję Konieczną spod numeru 9.
KW: Jak długo grasz w siatkówkę?
PK: Zaczęłam, będąc w szóstej klasie podstawówki, więc jest to już sześć lat. W pierwszej klasie poszłam na trening naborowy i profesor Karasiński zaproponował mi dołączenie. Wtedy jednak należałam jeszcze do pozaszkolnego klubu, dlatego dołączyłam dopiero w drugiej klasie – wtedy po prostu przyszłam na normalny trening.
KW: Niestety w ubiegłym roku nie mieliśmy szansy zobaczyć cię – ani innych zawodniczek – na deskach hali TS Wisły. Biorąc pod uwagę tę przerwę, jak przygotowywałyście się teraz?
PK: W drugiej klasie grałyśmy w Lidze Amatorskiej i uczestniczyłyśmy w turniejach, na przykład na AGHu, więc cały czas trenowałyśmy. Ostatnio przed Zimną Wojną grałyśmy mecze ligowe z innymi szkołami – mogę nas pochwalić, że zajęłyśmy trzecie miejsce. Miałyśmy świadomość, że Turniej będzie wielkim powrotem do tradycji po dobie pandemii, ale nie organizowałyśmy dodatkowych treningów.
KW: Co sądzisz o waszej grze? Bardzo się stresowałaś przed meczem?
PK: Nie wszystko poszło po naszej myśli. Wydaje mi się, że stres był ogromny, nie tylko w moim przypadku. Kilka dni przed Turniejem byłam spokojna i się nie przejmowałam, ale kiedy wyszłam na halę i zobaczyłam wszystkich zebranych na trybunach ludzi, światła, uderzyła we mnie ściana dźwięku… Był taki hałas, że nie słyszałyśmy trenera ani siebie nawzajem, musiałyśmy grać – to było stresujące.
KW: W końcu byłyście na oczach dwóch szkół. Z perspektywy trybun mogę powiedzieć, że skandowanie było tak głośne, że ciężko było zrozumieć wykrzykiwane hasła.
PK: My też ich nie rozumiałyśmy [śmiech]. Warto wspomnieć, że w ubiegłym roku zajęłyśmy pierwsze miejsce w Lidze, dlatego czułyśmy potrzebę zaprezentowania naszego poziomu. Ze względu na wcześniejsze obostrzenia po raz pierwszy prezentowałyśmy się przed innymi uczniami, którzy wcześniej tylko słyszeli o naszych osiągnięciach, dlatego chciałyśmy im udowodnić, że możemy nie tylko się chwalić, ale i przedstawić realne umiejętności. W związku z tym czułyśmy dużą presję, ale cieszyłyśmy się z tak wyjątkowej okazji.
Myślę, że wszystko było porządnie przygotowane i bardzo chciałabym tutaj pochwalić naszego prezydenta, Huberta Walczaka, i jego Samorząd, który włożył ogrom starań w to, żeby udało się zorganizować Turniej po dwóch latach. Świetne się bawiłam.
KW: Jak oceniłabyś poziom zaprezentowany przez zawodników?
PK: Podobnie jak w zeszłorocznym meczu z Dwójką, przegraliśmy większość rozgrywek, ale nie można powiedzieć, żeby były to słabe mecze. Naprawdę zarówno męskie, jak i żeńskie drużyny pokazały się od dobrej strony. Będąc szczerą, kiedy obserwowałam przebieg meczów, były momenty, w których nie spodziewałam się zwycięstwa Piątki. Uważam, że dziewczyny podczas naszego meczu zaprezentowały się dobrze i na pewno się starały, ale w ich grze dało się zauważyć wiele niedociągnięć. O wyniku zadecydował tak naprawdę łut szczęścia; jeden niefortunny serw.
KW: Czy w przyszłym roku także zamierzasz kontynuować swoją przygodę z siatkówką w szkole i czy przymierzasz się do brania udziału w kolejnych zawodach?
PK: Na pewno będę trenować. Jeżeli takie zawody się odbędą, z pewnością wszystkie weźmiemy w nich udział, ponieważ mamy coś do udowodnienia i tym razem na pewno chcemy pokazać się z jeszcze lepszej strony.
KW: Dziękuję ci bardzo; pozostaje mi życzyć wam dalszych sukcesów!
PK: Dziękujemy!
Zmagania w siatkówce były ekscytującym zakończeniem Turnieju – chociaż nowodworskie dziewczęta w ostatniej chwili musiały ugiąć karku, stały się naszą dumą, wyśmienicie grając do ostatniego serwa. Fala emocji targała masą na trybunach, zażarte dyskusje i wzajemne przekrzykiwanie się kibiców odprowadzały zawodników z boiska. Tegoroczna Zimna Wojna dobiegła końca po uhonorowanym gromkimi brawami wręczeniu nagród zwycięzcom.
“Turniej Noworoczny uważam za świetny pomysł i bardzo fajną inicjatywę – cieszę się, że udało się ją zrealizować w tym roku. Emocje były niesamowite, prawdziwa sportowa atmosfera. Wśród kibiców wrzało, występy wszystkich drużyn oglądaliśmy z przyjemnością. Dodatkową zaletą były, oczywiście, sukcesy Piątki.” – powiedział jeden z uczniów V LO, kiedy razem wracaliśmy do domów po Turnieju.
Jak widać, pomimo burzliwego przebiegu derbów między szkołami i dosadnych, uszczypliwych sloganów, Zimna Wojna łączy, a nie dzieli, dzięki wyjątkowemu nastrojowi, duchowi walki i słodkim chwilom zwycięstwa. Oba licea zaprezentowały wysoki poziom gry i mogliśmy się od siebie wiele nauczyć – dla takich chwil warto wybiec na boisko lub zasiąść na trybunach i dać się ponieść sportowym emocjom.
Miejmy nadzieję, że w następnych latach uczniowie Nowodworka ponownie będą mogli spotkać V LO po drugiej stronie hali, a kolejne turnieje zapiszą się w historii naszej szkoły, kontynuując tradycję.
Do zobaczenia za rok!
Commentaires